Mocny zapach ryby czuję z odległości co najmniej kilkunastu metrów. Smaży ją dla mnie na ścianie znajomo wyglądające dziewczę, lecz nie mogę sobie przypomnieć, skąd je znam. Zresztą nie ma to żadnego znaczenia, liczy się tylko ryba. Co jakiś czas podchodzę do ściany i sprawdzam, czy jest gotowa. – Jeszcze nie, cierpliwości – odpowiada za każdym razem znudzona dziewuszyna i widelcem przewraca rybę na drugą stronę. Wcale mnie
Dzieciobójczyni stara się o stanowisko
Woda nie jest ani ciepła, ani zimna. Jest szara. Niebo też jest szare. Jestem nad morzem, ale na pewno nie w morzu. Płynę w jakimś sztucznym zbiorniku, bardzo wąskim, bo ma on co najwyżej pięć metrów szerokości, ale zarazem dość długim. Choć nie na tyle długim, bym nie widział brzegu. Fale uderzają w zestaw biurowych, brązowych regałów. To cel mojej podróży.
-
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- po.prostu.nikt - A gdzież moje żółte sery?
Na skróty